2015/03/14

z kapeluszy preferuję worek

patrzyli na mnie
patrzyli na mnie tak, jakbym miała na czole stygmat
byli uprzejmi 
jakby chcieli między nami stworzyć przepaść, której już nigdy nie przeskoczę
patrzyli na mnie
nie mówiąc do mnie
a przecież 
tak bardzo potrzebowałam
a kiedy wreszcie wyszłam
wiało mi deszczem w twarz
(dosłownie)

przyszłam do domu bez czucia bez głodu a z przeświadczeniem
że tak będzie zawsze bo tak zawsze
było

gdy wtem 
kupiłam Sidetracked La Roux i zaczęłam grać w Tetris

nie wiem, czy Stasiuk naprawdę to powiedział, czy wkłada się to w jego usta tak, jak cytat o ciastkach zamiast chleba wkłada się w usta Marii Antoniny

To piękna rzecz przepierdolić kawał życia. 
Tę jedną, jedyną rzecz, którą się dostało. 
Na to trzeba mieć gest.

przegrałam, jest mi wszystko jedno.





2015/03/12

cześć pracy

pierwszy raz czytałam "Własny pokój" na studiach.
miałam wtedy studencki odpowiednik woolfowych pięciuset funtów i niewiele pracowałam - lub wcale.

minęło jakieś pięć lat.

błąkam się po korporacjach wykonując różne funkcje, raczej ze sobą nie związane. (ani ze mną.)
od poniedziałku do piątku mam około jednej godziny dziennie dla siebie. nie licząc snu ani posiłków.

jak zupełnie, zupełnie inaczej ten tekst czytam dzisiaj:

"But what still remains with me as a worse infliction than either was the poison of fear and bitterness which those days bred in me. To begin with, always to be doing work that one did not wish to do, and to do it like a slave, flattering and fawning, not always necessarily perhaps, but it seemed necessary and the stakes were too great to run risks; and then the thought of that one gift which it was death to hide — a small one but dear to the possessor — perishing and with it my self, my soul — all this became like a rust eating away the bloom of the spring, destroying the tree at its heart."

[A Room of One’s OwnVirginia Woolf, The University of Adelaide Library]

2015/03/07

зима, простуды, просто невезенье...


świętuję chorobę

rozgrzana pościel, okno z widokiem na beton, rdzawe zacieki i krążące mewy
blade niebo
ciężar ołowiu w klatce piersiowej

czytam i hoduję listę książek, po które pójdę do biblioteki
po kwarantannie

co roku o tej porze następuje tąpnięcie
konstrukcja zapada się pod naporem narosłego chłodu
i mroku
mój rytuał palenia Marzanny gorączką

nie szkoda mi wina, nie szkoda teatru, kina ani spotkań

religijna biel prześcieradła
milczenie
ciężki oddech
nie zapalam światła

śpię