świętuję chorobę
rozgrzana
pościel, okno z widokiem na beton, rdzawe zacieki i krążące mewy
blade
niebo
ciężar
ołowiu w klatce piersiowej
czytam i
hoduję listę książek, po które pójdę do biblioteki
po kwarantannie
po kwarantannie
co roku
o tej porze następuje tąpnięcie
konstrukcja
zapada się pod naporem narosłego chłodu
i mroku
i mroku
mój
rytuał palenia Marzanny gorączką
nie
szkoda mi wina, nie szkoda teatru, kina ani spotkań
religijna
biel prześcieradła
milczenie
ciężki
oddech
nie
zapalam światła
śpię
No comments:
Post a Comment